Blog

W poszukiwaniu straconego czasu

W poszukiwaniu straconego czasu

Poruszyła mnie książka “Miłość z kamienia”, w której autorka przedstawiła swoje życie z mężem, byłym korespondentem wojennym, który przez wiele lat żył w dwóch rzeczywistościach: jedna z nich toczyła się na wojnach tego świata, druga, równoległa – w rodzinie.

Opisała w niej jak pewnego dnia mąż “zauważył” nowe meble i wyraził zdumienie, że ich mieszkanie zupełnie inaczej wygląda, oraz jak – po wielu latach –  “dowiedział” się od żony, że kiedyś byli bogaci i stać ich było na rzeczy, które dla większości ludzi były niedostępne.

Jest to ekstremalny przykład bycia w transie, jednak stany “wyłączenia” i dysocjacji od własnego życia zdarzają się bardzo często.

Można przegapić sprawy drobne: zmieniające się pory roku, dotyk słońca na policzku, smak potraw,  zapach wiatru i śmiech dziecka. Można być tak zahipnotyzowanym swoją pracą, walką o władzę i wpływy, karierą, romansami, wyglądem i stanem zdrowia, żeby nie dostrzec rzeczywistości, która dzieje się tuż obok, z chwili na chwilę.

Można “przegapić” dorastanie własnych dzieci i problemy, jakie przeżywa partner. Można obudzić się dopiero  w samym środku małżeńskiego kryzysu lub na sali sądowej, albo w momencie, kiedy dzieci usamodzielniają się i wyprowadzają z domu. Można nawet przegapić samego siebie.

W transie codziennej krzątaniny, zarabiania pieniędzy, zmagania się ze swoimi lękami, wymyślaniem czarnych scenariuszy (“a co będzie jeśli…”), zamartwiania się o wszystko i wszystkim, można nie zauważyć, że prawdziwe życie toczy się właśnie teraz, tuż obok.

Wybiegając nieustannie  w przyszłość lub analizując przeszłość, gubimy chwilę obecną. Bycie w niej oznacza zanurzanie się w rzeczywistości, dostrzeganie urody życia w najdrobniejszych czynnościach: w kroplach deszczu na liściu, zapachu porannej kawy, dźwiękach muzyki, uśmiechu bliskich. Życie toczy się teraz, w każdym oddechu, który może być urywany i szybki lub spokojny i głęboki.

Podobno najszczęśliwsi są ci, którzy potrafią kultywować codzienność. Ludzie, którzy dokonują bilansu życia nigdy nie żałują, że nie spędzili więcej godzin w biurze, lub nie przeznaczyli więcej czasu na zamartwianie się, tylko tego, że za mało się śmiali, kochali, tańczyli i zbyt rzadko dotykali świata. Co więc robić, żeby kiedyś ten bilans nie był smutny i gorzki?

Nie ma na to prostej odpowiedzi, ale na początek warto się przebudzić z transu 🙂 

Podobne posty