Życie w czasach zarazy
W którymś z moich blogów pisałam o tym, że w języku chińskim słowo kryzys składa się z dwóch członów z których jeden znaczy: szansa.
Nową rzeczywistość, w jakiej nagle i nieoczekiwanie wszyscy się znaleźliśmy, możemy postrzegać również jako szansę.
Wszystko zależy od tego, co z tą sytuacją zrobimy.
Poziom zajętości większości z nas wynosi 100%.
Tylko… czy nieustanny bieg i krzątanina rzeczywiście prowadzą nas do tego, co naprawdę się w życiu liczy?
Czy bycie zajętym zawsze oznacza bycie efektywnym? I wreszcie, czy jeśli nagle się zatrzymamy, to „wszystko się zawali” ?
Czy może w dłuższej perspektywie okaże się, że nie jest to aż tak śmiertelnie ważne i poważne jak nam się zdawało?
Ile z tych rzeczy którym poświęcamy swój czas i uwagę jest w rzeczywistości trwonieniem energii,
a Ważne Sprawy to często drobiazgi, które w przyszłości nie będą miały większego znaczenia?
„Osioł woli sieczkę od złota”
Heraklit
Może więc życie w czasach zarazy jest szansą by oddzielić ziarno od plew…