Przypowieść buddyjska
Młody mnich buddyjski pomagał w budowie klasztoru.
Murował swoją pierwszą ścianę z cegieł i pracował w pocie czoła, układając jedną na drugiej na zaprawie. Kiedy ukończył swoją pracę był bardzo dumny, że udało mu się wymurować okazałą ścianę.
Kiedy podziwiał swoje dzieło zauważył , że jedna cegła została źle położona i wystawała na zewnątrz.
Mnich był zrozpaczony, tyle pracy na marne.
Nie potrafił się już cieszyć z wybudowanej ściany i za każdym razem, kiedy oprowadzał wycieczki po nowo wybudowanym klasztorze robił to bardzo niechętnie, ponieważ wstydził się krzywo wmurowanej cegły i zawsze stawał pod murem w taki sposób, aby ją ukryć.
Pewnego dnia zamyślił się i zapomniał zasłonić cegłę i wtedy usłyszał głos jednego ze zwiedzających:
– Jaka piękna , prosta ściana, dobra robota!
Mnich uśmiechnął się ud ucha do ucha i nagle wyprostował, tak, jakby wielki ciężar spadł mu z ramion.
Od tej pory z dumą i radością oprowadzał wszystkie wycieczki, ponieważ zrozumiał, że kiedy on zwracał uwagę tylko na krzywą cegłę, pozostali widzieli całą ścianę.
Jak często to, co oceniamy jako defekt naszego wyglądu lub niepowodzenie
w jakiejś dziedzinie staje się centrum naszego życia ?
Kiedy skupiamy się tylko na wyolbrzymionym lub wyobrażonym defekcie lub porażce, stajemy się bierni, zalęknieni, a poczucie własnych wad
i niedoskonałości może nasz paraliżować.
Tymczasem są one tylko elementem ,( najczęściej w oczach innych zupełnie nieistotnym ) nas samych .